Haul Zakupowy – LUTY – kosmetyki kolorowe – zamówienie z „Kosmetyki z Ameryki”.

Moje Małe Egoistki!

Czy wiecie, że 24 luty to Dzień niespodziewanego całusa? Nigdy nie interesowałam się takimi nietypowymi świętami, ale chyba zacznę, bo widzę, że tym, co je wymyślają idzie coraz lepiej! Każda kobieta lubi małe niespodzianki, także drodzy Mężczyźni polecam zerknąć do kalendarza, w te pędy biec do swojej ukochanej i mile ją zaskoczyć – plus sto punktów dla Was do słodkości, a radość jest bezcenna.

W wolnej chwili na pewno uzupełnię swój tradycyjny kalendarz o inne super święta, a jeżeli Wy macie ochotę zrobić to teraz to dam wam małą ściągawkę –> „Kalendarz świąt nietypowych”.

Przez ostatni tydzień przygotowywałam dla Was wyczekiwany post, którego nie może zabraknąć każdego miesiąca – HAUL ZAKUPOWY! W lutym padło na internetową drogerię „Kosmetyki z Ameryki” i ku mojemu szczęściu trafiłam na mega dostawę, która jest cały czas odświeżana i uzupełniana w coraz to nowe produkty. Coś czuję, że kolejne zamówienie jest nieuniknione.

Z racji tego, że bardzo bym chciała, aby mój blog cały czas się rozwijał  i żeby więcej Małych Egoistek zaglądało do „Strefy” postanowiłam dzisiejszy post nieco ulepszyć i zrobić go w troszeczkę innej formie, która mam nadzieję Wam się spodoba, a przede wszystkim pomoże zobaczyć to, co widzę ja.

Nie ukrywam, że poniekąd wiąże się to z moimi małymi planami na blogową przyszłość. Czy bliską czy dalszą tego nie wiem, ale jeśli zostanie to przez Was pozytywnie odebrane, na jednym poście w takiej formie na pewno się nie skończy.

Przed wejściem na stronę drogerii założyłam sobie żelazny budżet – inaczej wydałabym wszystkie swoje pieniądze już na początku miesiąca i do marca nie miałabym po co wychodzić z domu. Postanowiłam też, że każdy produkt, który kupię musi kosztować równo 10 zł lub mniej. Przede wszystkim zależało mi na ilości nowych kosmetyków, choć zrobiłam małe odstępstwo, bo po prostu nie mogłam się powstrzymać.

Produktów jest 14, więc post nie będzie należał do najkrótszych. Polecam zrobić sobie ulubioną herbatę i usiąść wygodnie, bo trochę czasu spędzimy razem.

USTA:

1. Lasting Finish Colour Rush –  long lasting intense colour lip balm – RIMMEL

200 Keep mauving

710 Drive me nude

Gramatura – 2,5 g

Termin przydatności – 36 m.

Cena:

9.90 zł na http://www.kosmetykizameryki.pl

– ok. 20 zł w drogeriach Rossmann

IMG_2855

Według producenta jest to długotrwała szminka w kredce, która zapewnia intensywny kolor i nawilżenie.

Moja definicja szminki w tej formie odbiega od tego jak wygląda ten produkt na ustach. Jest półtransparentna – szminka w kredce mimo wszystko powinna być kryjąca. Kolor 200 widać na ustach całkiem nieźle w porównaniu do 710, który jedynie delikatnie sprawia, że wargi wydają się bledsze.

Przede wszystkim ma piękne, naturalne, dzienne kolory, które będą pasowały do większości makijaży. Moim zdaniem to taka stuningowana pielęgnacja – pomadki mają bardzo intensywny zapach masła kakaowego, co jak najbardziej przemawia za ich zakupem. Opakowanie i aplikacja jest bardzo przemyślana- lubię produkty do ust w kredce szczególnie jeśli nie trzeba jej temperować.

Zdecydowanie mogę je polecić jako alternatywa dla tradycyjnych szminek, bo nie każda kobieta jest przyzwyczajona do noszenia mocno widocznego koloru na ustach. Ja też nie byłam, ale szybko się przekonuję.

Jeśli chodzi o trwałość to kosmetyk daje radę, choć większość szminek na moich wargach nie wytrzymuje zbyt długo, bo jestem gadułą, dużo piję ( oczywiście napojów bezalkoholowych) i często ich dotykam.

Obie pomadki skradły moje serce swoją zwykłością i uniwersalnością, a cena ze strony internetowej również skłania do zakupu. Jednym słowem to fajny pielęgnacyjny balsam do ust z kolorem.

Swatche i produkty na żywo:

2. Color Sensational Popsticks MAYBELLINE

030 Pink Lollipop

010 Pink Sugar

Gramatura – brak

Termin przydatności – 24 m.

Cena – ok. 8http://www.kosmetykizameryki.pl

IMG_2856 IMG_2858

Będę szczera – pomadki kupiłam dla ich wyglądu. Już wiecie, że jestem gadżeciarą, więc tych cudeniek nie mogło zabraknąć w mojej kolekcji.

Niech nie zwiedzie Was opakowanie – są to kosmetyki pielęgnacyjne, całkowicie transparentne o pięknym owocowo-kwiatowym zapachu, które jedynie nawilżają i nabłyszczają usta, a drobinki, które w sobie zawierają są ledwie widoczne.

Szminki mają żelową formułę, która sprawia, że są bardzo delikatne i lekkie w noszeniu.

To co znajduje się w opakowaniu wygląda absolutnie przepięknie – czysta przyjemność używania.

Produkty bardzo szybko zostały wymiecione ze strony drogerii, co może świadczyć tylko o tym, że wśród nas jest więcej takich miłośniczek gadżetów i błyskotek jak ja.

Zobaczcie same:

3. Soft Matt Lipcream MANHATTAN

95 G

Pojemność – 6,5 ml.

Termin przydatności – 24 m.

Cena – śmieszne 4http://www.kosmetykizameryki.pl

IMG_2861IMG_2879

Pomadka, na którą bardzo długo się czaiłam i aż za długo, bo kolor, który najbardziej mnie interesował niestety został wyprzedany.

Produkt zachwalany i uwielbiany przez vlogerki i blogerki urodowe. Wiem, że dziewczyny tak samo jak ja ubolewają, że Manhattan wycofał go ze swojej oferty, a szkoda, bo jest naprawdę ŚWIETNY!

Szminka konsystencją przypomina bardziej mus niż płyn, dzięki czemu jest niesamowicie lekka. Pigmentację powiedziałabym ma wzorową, pięknie kryje i nie podkreśla suchych skórek mimo, że ma matowe wykończenie. Nie mogę nie wspomnieć o zapachu, który kojarzy mi się z pysznymi, słodkimi, waniliowymi lodami.

Kosmetyk długo pozostaje na ustach w niezmienionym stanie.

Kolor 95 G to standardowy nude, z dużą ilością beżowego i brązowego pigmentu. Idealny jako akcent uspakajający mocny makijaż oczu lub jako element ” make up – no make up”. Bardzo chciałam również kupić 95 M, który jest delikatnie zaróżowiony, ale tak jak wspomniałam został wyprzedany dosłownie niecały dzień wcześniej.

( Jeżeli wiecie moje kochane gdzie mogę ją dostać koniecznie dajcie mi znać! Proszę. )

Moim zdaniem jest to jeden z najlepszych produktów do ust jakie miałam do tej pory i całkowicie zgadzam się z zachwytem nad nim.

Swatch i szminka z bliska:

4. Super Stay 14 hr Lipstick MAYBELLINE

260 Always Plum ( kolor niedostępny w Polsce)

Gramatura – 3,3 g

Cena:

8.50 zł na http://www.kosmetykizameryki.pl

31 zł w drogerii Rossmann ( !!!!!! )

IMG_2862 IMG_2864

Długo szukałam tak pięknego, ciemnego, głębokiego i śliwkowego koloru szminki. Chyba nie tylko ja, bo zniknęła ze strony w ułamek sekundy.

Cena była na tyle śmieszna, że nie wahałam się ani chwili i wylądowała w koszyku.

Konsystencja pomadki jest bardzo gęsta, co trochę utrudnia jej aplikację, ale jeśli produkt ma pozostać na naszych ustach więcej niż zwykłe „Kowalskie” pomadki i z założenia ma być długotrwały to jak najbardziej jest to na plus.

Jest bardzo trwała ( nie wytrzymuje 14 h – bez przesady) , schodzi z ust stopniowo i równomiernie, nie podkreśla suchych skórek, a oprócz tego ma przyjemny owocowy zapach.

Powiem Wam, że POKOCHAŁAM ten kosmetyk za wszystko, a gdybym dobrze wyglądała i czuła się w różowych kolorach to kupiłabym ich na pewno więcej. Jak na razie przymierzam się do upolowania 610 w rozsądnej cenie, bo 31 zł w drogerii to dla mnie stanowczo za dużo szczególnie, że jak widać są miejsca, gdzie można je dostać za bezcen.

Swatch i widok moimi oczami:

5. Pędzelek do ust „No name”

Cena ok 2 zł.

Kolor czarny lub „drewniany” wysyłany losowo.

IMG_2860

O pędzelku nie będę się rozpisywała, bo akurat ten do ust nie musi wykazywać się nie wiadomo jakimi cechami.

Ważne, żeby był elastyczny, a zarazem twardy, płaski, poręczny i ten właśnie taki jest. Oprócz tego przychodzi do nas w wygodnym etui, do którego możemy schować pędzelek po użyciu i dzięki temu ochronimy inne pędzle lub kosmetyki przed ewentualnymi zabrudzeniami.

Na pierwszy rzut oka wydaje się solidny i mam nadzieję, że nie rozsypie się po 2 miesiącach użytkowania.

Zdecydowanie jest wart dwóch złotych ( litości!) i jak na razie spisuje się świetnie.

Na żywo:

OCZY:

6. Color Infallible L’OREAL

002 Hourglass Beige

Gramatura – 3,5 g.

Termin przydatności – 24 m.

Cena – 10http://www.kosmetykizameryki.pl

IMG_2865 IMG_2866

Nie wiem nawet jak mam opisać swój zachwyt. W życiu nie spotkałam się z tak przepięknym, cudownym, boskim produktem do makijażu oczu. Kupując ten cień nie spodziewałam się, że aż tak się w nim ZAKOCHAM!

Kosmetyk jest właściwie prasowanym pigmentem w beżowym kolorze, który mieni się na złoto. W dotyku jest niezwykle aksamitny, a nawet można odnieść wrażenie, że jest delikatnie mokry.

Nakładany na „sucho” wygląda zjawiskowo, choć nie daje dużego krycia, a na „mokro” – brak słów.

Opakowanie produktu jest bardzo poręczne, eleganckie i estetyczne, a płaski element, który znajduje się w środku pozwala na „ugniecenie” pigmentu w razie niespodziewanych przygód. Kosmetyku jest dużo i jest bardzo wydajny, a przede wszystkim doskonale utrzymuje się na powiece od rana do bardzo ciemnej nocy.

Cienia używam namiętnie na co dzień i nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej. Jeżeli nie jesteście fankami efektu „glow” na całej powiece to mogę Was zapewnić, że nakładając go tylko w wewnętrzne kąciki oczu nie będziecie chciały się z nim rozstawać.

Bardzo chętnie wypróbuje inne kolory z tej serii, bo wiem już czego się mogę po nich spodziewać – CUDÓW.

Zobaczcie same:

7. Eye Dust – Eyeshadow Powder MANHATTAN

01 Rosy Rocker

Gramatura  – brak

Termin przydatności – 30 m.

Cena – 4http://www.kosmetykizameryki.pl

IMG_2867 IMG_2868

Kolejny piękny, perłowy cień w kolorze brudnego różu.

Nie jest najwyższych lotów, ale całkiem dobrze utrzymuje się na powiece, nie zbiera się w załamaniu, a przede wszystkim sprawia, że nasze spojrzenie wygląda na „świeższe”. Zupełnie tak, jakbyśmy były niesamowicie wyspane. Można go nakładać na sucho i na mokro – druga metoda znacznie podbija jego kolor.

Jedyne co mi się w nim nie podoba to aplikator. Kto wymyślił, żeby patyczek z błyszczyka przełożyć do tubki z sypkim cieniem? Chyba ktoś niespełna rozumu. Absolutnie niepraktyczne! Wyciąganie aplikatora z opakowania jest uciążliwe, cień wręcz się wysypuje, przez co tracimy sporą ilość produktu, która w dalszym ciągu powinna znajdować się w środku i czekać na swoją kolej. Ponadto producent zaleca nakładanie kosmetyku właśnie tym patyczkiem – nie sądzę, żeby ta czynność należała do najprzyjemniejszych, bez żartów.

 Swatch i cień z bliska:

8. Pure Pigments MAKEUP REVOLUTION

– Etiquette

– Allure

Gramatura – 1,5 g.

Termin przydatności – 12 m.

Cena – 5http://www.kosmetykizameryki.pl

IMG_2869 IMG_2870

Do zakupu tych produktów zdecydowanie skusiła mnie cena i oczywiście oglądanie ich ” w akcji” na YouTube’owych filmikach.

niesamowicie napigmentowane, doskonale współpracują z pędzlami, nie zbierają się w załamaniu, a po aplikacji nie osypują się. Wiadomo, że z produktami tego typu zawsze jest więcej zabawy niż ze standardowymi cieniami, ale mimo wszystko to był mój taki zamierzony must have do zrealizowania w tym miesiącu.

Na początku myślałam, że produkt jest odrobinę większy, ale jak mówi przysłowie ” Myślał indyk o niedzieli…”.

Oba pigmenty mienią się na wszystkie możliwe kolory tęczy i mają różową barwę, chociaż Etiquette jest ciemniejszy i bardziej „brudny” niż Allure.

Są to fajne produkty dla osób, które nie miały jeszcze styczności z sypkimi pigmentami i chciałyby urozmaicić swój dzienny makijaż. Cena i dostępność kosmetyków sprzyja eksperymentom, które – nie ukrywajmy – my kobiety bardzo lubimy (szczególnie jeśli chodzi o makijaż).

Swatche i słoiczki:

9. Palety cieni MAKEUP REVOLUTION

Iconic 3

Romantic Smoked

Gramatura – 14 g.

Termin przydatności – 12 m.

Cena – 20http://www.kosmetykizameryki.pl

IMG_2849

IMG_2851

IMG_2852

Nad kosmetykami marki Makeup Revolution rozwodziłam się już w niejednym poście, dlatego tutaj zajmiemy się konkretami.

Paletka Iconic 3 jest na tyle pożądana, że naprawdę ciężko trafić na moment, w którym nie jest wyprzedana. Na moje szczęście na stronie drogerii produkty MUR pojawiły się jako nowości i miałam wreszcie wspaniałą okazję, żeby ją kupić.  Dosłownie nie mogłam przeżyć, że tyle dziewczyn już ją ma, a ja dalej zostaje w ciemnej pupie.

Uwielbiam aktualny, super kobiecy trend wprowadzający w makijaż oka brudne róże i przydymione fiolety, a pod tym względem Iconic 3 nic nie brakuje.

Jakość cieni jest świetna, są bardzo kremowe, aksamitne, nie pylą się, utrzymują się na powiece cały dzień nie osypując się ani odrobinę i nie zbierając się w załamaniu. Dosłownie – IDEAŁY.

Przyznam się Wam, że w pierwszej chwili jak wyjęłam paletę z paczki trochę się rozczarowałam. Zawartość wcale nie wyglądała na tak różowo-fioletową jak powinna, ale kiedy wsadziłam już w środek swój nadobny palec oszalałam z zachwytu. Połowa cieni swój właściwy kolor uzyskuje dopiero na skórze.

Moje małe cudeńka.

Jeśli chodzi o Romantic Smoked to zdecydowanie urzekły mnie zielenie, beże, brązy i fakt, że zawiera w sobie taką samą ilość cieni matowych jak i perłowych. W tym przypadku wszystkie cienie wyglądają na powiece tak samo jak w opakowaniu i nie ma żadnych niespodzianek.

Paletki zrobione są z niezbyt grubego plastiku i wydaje mi się, że przy lądowaniu na podłodze mogłyby się nieźle połamać, ale o dbaniu i szanowaniu swoich kosmetyków chyba nie muszę wspominać hmm?

Paletki i swatche na żywo:

10. Vivid Baked Highlighter MAKEUP REVOLUTION

– Peach Lights

Gramatura – 7,5 g.

Termin przydatności – 12 m.

Cena – 15http://www.kosmetykizameryki.pl

IMG_2871 IMG_2872

Powiem Wam, że trochę jestem rozczarowana kolorem tego produktu.

Nie mówię tu o tym, że nie daje zdrowego, jednolitego rozświetlenia, bo daje, ale nie mieni się na taki kolor na jaki oczekiwałam.

Jak z nazwy wynika kosmetyk powinien dawać delikatnie brzoskwiniowe iskrzenie, a jest niestety mocno różowe czego kompletnie nie widać na filmach (co będziecie mogły zaraz zobaczyć).

Mimo wszystko uważam, że jest to świetny produkt. Utrzymuje się na szczytach kości policzkowych cały dzień w niezmienionym stanie. Może z czasem przekonam się do niego albo po prostu zamówię odcień, który powinnam kupić od samego początku – Golden Lights.

Na żywo:

11. Pure Color Perfect Blush ASTOR

008 Brown Berry

Gramatura – brak

Termin przydatności – 30 m.

Cena:

5http://www.kosmetykizameryki.pl

– ok 35 zł w drogerii Rossman ( nie jestem pewna czy ten kolor jest dostępny)

IMG_2874 IMG_2875

Boski, satynowy róż do policzków, który wcale nie jest na stronie drogerii rozchwytywany, a zdecydowanie powinien być.

Od kiedy skończył mi się mój ukochany róż z limitowanki Bell „Luminous”, nie mogę znaleźć odcienia, który choć w pewnym stopniu będzie pasował mi tak bardzo jak on. W różowych różach nie czuję się najlepiej, dlatego postanowiłam iść w kierunku różowych brązów, które od czasu do czasu mogą zastąpić nawet bronzer pięknie podkreślając kości policzkowe.

Kupując ten z Astora nie spodziewałam się zbyt dużo. Tkwi na stronie drogerii odkąd pamiętam, a kolor na pierwszy rzut oka wcale nie wydaje się atrakcyjny.

Bardzo mile się zaskoczyłam, kiedy kosmetyk już do mnie dotarł.

Aktualnie to mój ulubiony róż. Ma cudowne satynowe wykończenie, cały dzień tkwi na mojej buzi w jednym miejscu i w niezmienionej formie.  Zdecydowanie zostanie moim lutowym ulubieńcem.

Jedyny jego minus to bardzo nietrwałe opakowanie, które przy każdym otwieraniu się po prostu rozlatuje. Kupując ten róż w drogerii za prawie 35 złotych byłabym bardzo zła.

Zawartość warta zachodu.

Swatch i widok moimi oczami:

IMG_2877

Jestem ogromnie ciekawa czy podoba Wam się post w takiej formie i jak zapatrujecie się na działalność Strefy Małej Egoistki na YouTube – koniecznie napiszcie pod spodem. Wasze zdanie jest tutaj sprawą kluczową!

Zapraszam Was również na stronę SME na Facebook i profil na INSTAGRAM.

Im Was więcej moje kochane tym lepiej, a jeżeli macie takie same zainteresowania co ja chętnie zobaczę świat kosmetykoholiczki Waszymi oczami.

Ściskam cieplutko i do zobaczenia pod koniec tygodnia w Ulubieńcach Miesiąca!

pannajulia.

POST NIE JEST SPONSOROWANY, A WSZYSTKIE KOSMETYKI KUPIŁAM SAMA.

6 myśli w temacie “Haul Zakupowy – LUTY – kosmetyki kolorowe – zamówienie z „Kosmetyki z Ameryki”.

Dodaj odpowiedź do pannajulia Anuluj pisanie odpowiedzi