Moje kochane!
W trzecim dniu „Tygodnia z SME” podzielę się z Wami moim ubraniowym odkryciem 2014 roku.
Na moje nieszczęście dopadło mnie wredne przeziębienie ( coś czuję, że moja siostra maczała w tym palce) i zdecydowanie pokrzyżowało moje blogowe plany. Czuję się fatalnie, kicham jak opętana, ale robię wszystko, żeby nie zwalniać tempa i mam nadzieję, że dam radę. Pisanie o ubraniach nie przychodzi mi z taką łatwością jak o kosmetykach, dlatego post będzie krótki, zwięzły i na temat.
Należę do tych kobiet, które bardziej od ubrań kochają kosmetyki. Wiadomą sprawą jest jednak, że każda z nas lubi dobrze wyglądać, więc i szafa musi być pełna.
Pod koniec zeszłego roku postanowiłam skorzystać z trwających, szalonych wyprzedaży. Całkiem przypadkiem trafiłam do sklepu, który zawsze wydawał mi się zbyt drogi i nigdy nie był na liście moich zakupowych lokalizacji.
Już po niespełna dwóch wizytach wiem, że będę jego stałą klientką.
Jesteście ciekawe co to za miejsce?